Recenzja książki ” Dowódca Sophie” – pierwszej część cyklu o bitwach żaglowców w czasach wojen napoleońskich. Wydarzenia historyczne są tłem dla przygód fikcyjnej postaci kapitana Jacka Aubreya .Opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce i zostały szczegółowo udokumentowane w raportach oficerów Brytyjskiej Marynarki Królewskiej..
Po książkę sięgnąłem po obejrzeniu filmu „Pan i władca na krańcu świata”. Polecam zarówno film jak i cykl książek. Świetne recenzje wśród krytyków zostały poparte opiniami czytelników.
Dla mnie osobiście książka z najwyższej półki – realistyczne postaci oraz doskonały opis życia na okręcie wojennym pod żaglami. Fakt, że te bitwy naprawdę miały miejsce pobudza wyobraźnię. Opisy egzotycznych miejsc na całym świecie dodają wydarzeniom uroku.
Jack Aubrey, kapitan Royal Navy, jest postacią z krwi i kości. Na morzu sprytny i bezwzględny, na lądzie nie radzi sobie tak dobrze. Często miesza zabawnie przysłowia, popełniając niezamierzone gafy: ” Czym skorupka za młodu nasiąknie tak się wyśpisz ” itp. Jest wielbicielem szybkich żaglowców i pięknych kobiet. Często żartuje, że jest odwrotnie. Fan brytyjskiego admirała Nelsona i jego filozofii walki. „Nie manewruj. Wal prosto na wroga” oraz „Za Gibraltarem każdy żeglarz jest kawalerem”
Oprócz krwawych bitew główny bohater przeżywa też drobne miłostki i poważne miłości, a postacie kobiet zostały opisane równie dogłębnie. James Bond mógłby się wiele nauczyć od kapitana Jacka.
Zdecydowanie polecam najpierw obejrzenie filmu na dużym ekranie i z bardzo dobrym dźwiękiem – łatwiej się potem przenieść w świat starych żaglowców, gdzie statki były z drewna, ale ludzie ze stali. Ciekawostka historyczna – wzięci do niewoli oficerowie marynarki wroga byli wypuszczani na wolność, jeśli dali słowo, że nie podejmą już walki. Jak to się ma do dzisiejszych czasów? – nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam.
Marek Woźniakowski